środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 6

~~Majka~~

Wróciliśmy do domu jakieś 20 minut później. Ja z Jay'em, Max'em i Domi ogarnęlismy salon. Nathan z Tom'em i Sivą przygotowali przystawki i napoje. Alkohol poszedł do lodówki. My z Jay'em oraz zakochną parką poszliśmy na górę się przebrać. Nie minęło nawet 5 minut, a już z dołu dochodziły jakieś hałasy.
M: Co Onie znowu zrobili?- zpytałam docikliwie.
J: Nie wiem ale zaraz się przekonamy...- zaraz zszliśmy na dół, ale ten widok nas zaskoczył. Wszystkie potrawy były porozrzucane po całym pokoju. Napoje powylewane, a Nath z chłopakami cali obsmarowani edzeniem. W sumi to wszystko było w jdzeniu. Nasi szanowni idioci zorganizowali bitw na jedzenie.
J: Co to do kurwy ndzy ma być?!- wydarł się na nich, ale zamiast odpowiedzi oberwał plastrem bekonu.
M: Ja pitole! To był zamach! Ja żądam prawnika!- zaczęłam biegać w kółko po pokoju.
J: Ja wam kurwa dam wojnę! To teraz Moja kolej!- chłopak wziął do ręki jakiś słoik, który okazał się salcesonem. Chłopcy zrobili niezły unik i zwiali w stronę ogrodu, a Jay pobiegł za nimi.
M: Eii chłopcy! Stójcie! - krzyknęłam za nimi, ale wyhamować udało się tylko mojemu chłopakowi. Oczywiście cała trójka wpadła do pustego basenu.
Na: Kurwa! Musimy w końcu nalać tu wody! - wydarł się Nathan. Wszyscy buchnęli śmiechem na co po chwili zbiegł do nas Max z Domi, i gdy ujrzeli chłopaków w miejscu gdzie się obudzili także ryknęli gromkim śmiechem. Pomogliśmy tym jełopom uwolnić się z więzienia, do którego wpadli i całą siódemką ruszyliśmy z powrotem do domu, który był cały upaprany.
Do: No to jak? Nici z imprezki? - spytała Domi.
Ma: Najwidoczniej. - westchnął jej chłopak.
M: To może pojedziemy znowu nad jezioro? zaproponowałam skoro z naszej domówki nic nie wyszło.
S: Jasne! Świetny pomysł. - stwierdził Siva i już chciał biec do samochodu razem z Tomem.
J: Chwila, chwila! - zawył Jay - Wy ułomy to sprzątacie jak wrócimy!
T: Mhm... A teraz weź się posuń! - ryknął na Niego Tom i razem z Sivą i Nathanem, który do Nich dołączył ruszyli w stronę auta.
J: Posuwać to ja mogę tylko Majkę! - krzyknął za nimi, na co każdy buchnął śmiechem, a ja spaliłam buraka - Mraahh! - mruknął mi do ucha kiedy koło mnie przechodził.
Do: Dobra, dobra. Koniec tych czułości. A teraz ruszać te zacne tyłeczki i zapieprzać do samochodu i ruszamy na podbój zabawy! - powiedziała Domi, a my zgodnie z nią wyszliśmy z domu, aby udać się nad Jezioro, które było naszym dzisiejszym celem.

~~Gosia~~

Nad jezioro pojechaliśmy busem chłopaków. Prowadził Louis, koło niego siedziała Eleanor, za nimi Liam z Danielle zaraz obok Malik z Perriem, a na samym końcu Hazziu z Darią oraz Niall i ja. Całą drogę przegadałam z Blondynem. Nie wiem czemu, ale rozmowa z nim umila mi czas. Może to przez, to że tak świetnie się dogadujemy? Nie wiem. Wracając. Zbliżaliśmy się do celu naszej podróży. Jak tylko samochód stanął wszyscy wyskoczyliśmy jak najszybciej ze środka pojazdu i pognaliśmy na brzeg. Rozłożyliśmy tam kilka wielkich kocy, całe jedzenie oraz napoje z piwem, no i oczywiście wszystkie inne pierdoły. Wszyscy zrzucili z siebie ubrania, w wyniku czego chłopcy zostali w samym kąpielówkach, a My w strojach. Ja postawiłam na motym flagi UK. Zaczęła się zabawa. Niall i Liam siedzieli i grali na gitarach, Daria z Danielle, El i Perrie się opalały, a reszta grała w piłkę nożną.
G: Mogę się przyłączyć? Bo nie za bardzo mi pasuje takie bezczynne leżenie. - mruknęłam do Louisa, Zayna i Harrego.
H: Ty grasz w nogę? - zaśmiał się. - Dziewczynko. Lepiej usiądź i obejrzyj jak grają zawodowcy. - wypiął dumnie pierś i chciał zrobił kilka kapek, ale mu nie wyszło..
Lou: Sam lepiej nie grasz... - Louis zaśmiał się z młodszego kolegi.
H: To może tak. Zagramy mecz jeden na jeden. Jeśli strzelisz conajmniej 3 bramki przewagi możesz grać z nami. - skwitował Hazziu. Uhuhuh! Chłopak mnie nie zna. To się zabawimy.
G: Ale ja jestem dziewczyną.! - krzyknęłam w proteście.
H: Pech... Albo ten układ, albo wogóle. - postawił na swoim. Udając niechęć się zgodziłam. Najpierw ubrałam na siebie jakieś luźnie ciuchy, a później wraz z Loczkiem ustawiliśmy się koło piłki na środku boiska namalowanego na piasku. Cała reszta usiadła sobie po bokach. Mecz się zaczął. Zaczęłam grać. Robiłam to tak, żeby trafił ten pierwszy. Minuta, dwie, trzy i gol dla Niego.
H: Ouu Tak! Mistrzu wygrywa.. - zadrwił - To może jak wygram dostanę całusa? - zapytał. Hmm..
G: Okeii.. Ale jak ja wygram to całujesz rybę! - krzyknęłam.
H: To nie mam się o co obawiać. Gramy! - zadecydował. Zaczęła się nowa tura. Tym razem to trafiłam mu w bramkę, później znowu dałam sobie i kolejny.
H: Poddaj się.. Nie masz szans. Masz ostatnią szansę.. - oznajmił.
G: Nie.. Jak zaczęłam to skończę. - odparłam z cwaniackim uśmieszkiem. No i od nowa. 3:1 dla niego. Po chwili wynik się zmienił. Raz, dwa. Tutaj kiwka, tutaj wolny, tutaj kapka i główka i już 3:3. Chłopak trochę się speszył, ale grał dalej bez żadnych uwag. W końcowym wyniku ograłam go 6:3
G: Muahauhauahua! Całujesz rybę! - zaśmiałam się, a w moje ślady poszła cała reszta.
H: Nie fair! Wrobiłaś mnie. - zaprzeczył.
G: Pech. Był układ. - uśmiechnęłam się cwaniacko. Ten niechętnie, ale wykonał zadanie. Gdy jeszcze całował tą rybę, podeszłam do Niego i zmieżwiłam mu włosy.
G: I kto tu jest dziewczynką? - zadrwiłam. Później graliśmy mecz siatkówki. Zabawa trwała w najlepsze, ale niestety. Wszyscy co dobre, kiedyś się kończy. Naszą zabawę musiał przerwać ten jeden incydent, który przyczynił się do mojego życiaa...
______________________________________
Heiika! Wiemy, że zawaliłyśmy, bo nie było rozdziału, ale się widziałyśmy i nie miałyśmy jak go napisać ;<
G: Dwa dni temu Agunia była u mnie i pisałyśmy rozdział. Musiałam go dokańczać, bo niestety 3/4 czasu zmarnowałyśmy, na jedzeniu lodów, które nie wiem jakim cudem wylądowały na moim telefonie O.o Ale trudno.
A: No, ale w końcu się udało coś napisać. xD
G i A: Następny rozdział pojawi się jak tylko znowu się spotkamy i będziemy miały dobre okoliczności na pisanie, bo jak nie przeszkodzi nam w tym kuzyn Gośki, to ktoś inny ;D Dziękujemy, że DeDe Daria Styles nachodziła mnie z pytaniami o rozdział i Dziękujemy Dżejmi Agnieszce, że nachodziła Agatę xD Pozdrawiamy i do zobaczenia w następnym rozdziale ;* <3 xxx

Gosiaaax3 and Agunia McGuiness xx

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 5

~Gosia, Ranek następnego dnia. Ten sam czas co perspektywa Majki~

Rano zostałam obudzona przyjemnym zapachem. Przypomniałam sobie, że zasnęłam razem z Niallem, ale jego koło mnie nie ma. To znaczy, że Blondynek robi coś na dole. Szybko wyskoczyłam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z Niej ubrania i żwawo poszłam do łazienki. Trochę trudno się ubiera z tym gipsem, ale cóż. Takie moje życie. Schodząc na dół usłyszałam męski głos, śpiewający Kiss You...


Oh baby, baby, don’t you know you got what I need
Looking so good from your head to your feet
Come on, come over here, over here
Come on, come over here, yeah

Oh, I just wanna show you off to all of my friends...

Zanim zaczął śpiewać drugi wers zwrotki wparowałam do kuchni i sama zaczęłam śpiewać i odstawiać zabawne ruchy. :

Making them drool on their chinny-chin chins. Baby be mine tonight, mine tonight. 

Baby be mine tonight, yeah!

Chłopak obrócił się w moją stonę i uśmiechnął szeroko.
N: O... Widzę, że już wstałaś.. - powiedział słodkim głosikiem.
G: Taaaaaaaak Psze Pana. - odparłam jak dziecko.
N: Jajecznica, chcesz? - zapytał z prowrotem wracając do patelni.
G: Jedzienie?! Bicz Plis i Ty się jeszcze pytasz? - zaśmiałam się siadając do stołu. Wraz z chłopakiem zjedliśmy śniadanie co chwile się śmiejąc. 
N: Ty to jesteś rąbnięta dziewczyno. W godzinę zepsuć i naprawić telefon? - Niall zaczął się śmiać jak opętany po tym jak znowu zaczęłam mu opowiadać jedną z moich życiowych historii.
G: Naprawdę! Przyjechałam do mojej przyjaciółki po 3 miesiącach no, a że po chwili musiałam jechać do dziadka to miałam godzinę - zaczęłam moją zacną historię. - No i ja jak to ja jednym słowem Zjeb. Wskoczyłam jej na plecy i krzyknęłam : Patatajamy do Krainy Tęczy! 
No to Ona zaczęła ze mną biec na plecach, ale że na ziemi leżała śmietana to krzyknęłam na nią, żeby uważała. Ta natomiast tak wykręciła, że żeby nie spaść to zeskoczyłam. No i nagle BUM! ZAP! I ŁUP! I telefon ląduje w kałuży. Ja w śmiech, a Ona wyciąga go. Dźwięk działa, wyświetlacz działa, ale dupa! Przyciski nie działają. To ja do Niej, że trudno się mówi. Później jej kuzyn przyszedł i mówi, że w Jej laptopie poziomica się przekręciła. Wiesz ten ekran. No to ja mówię, że mogę to naprawić. Poszliśmy i na korytarzu naprawiałam, ale że ja taka mądra zrzuciłam jej telefon ze schodów no i przyciski się naprawiły. Telefon działa, ale usunęły jej się piosenki - zaczęłam się śmiać na to wspomnienie.
N: Mhm... Tobie dać tylko coś elektrycznego. - uśmiechnął się. Zaczęliśmy się razem śmiać, gdy nagle do kuchni weszły dziewczyny. Do: Witamy was gołąbeczki.- wydarła się Dominika. Wraz z Niallem przestraszyliśmy się.
M: Spokojnie, spokojnie my nic nie widziałyśmy. - Majka puściła mi oczko. Bożeee... Przecież tu nic nie było.
G: Przestańcie nic nie widziałyście bo my nic takiego nie robiliśmy, a tak Po Za tym to Gdzie Wy żeście były? - w końcu nie było ich całą noc.
Do: Bym Ci powiedziała - zaczęła Domi. Spoglądnęła znacząco na Nialla, na co On nieco się speszył.
N: To może ja już pójdę? Nie będę Wam przeszkadzał... - zaczął. Wstał od stołu i dał mi buziaka w policzek i wręczył mi jakąś kartkę do ręki i wyszedł.
G: Dziękuje Wam bardzo. - powiedziałam sarkastycznie. W końcu wyrzuciły mi gościa.
M: Nie pieniaj! Wróci jeszcze do Ciebie. Zobaczysz! - posłała mi uśmiech.
G: Dobra. Dobra. Gadać gdzie byłyście? - zapytałam. Dziewczyny zaczęły opowiadać mi co się działo podczas ich nie obecności. No nie pominęły też swoich miłosny historyjek. Ale nie mogłam jak Majka zaczęła mi napieprzać o Jay'u. Zaczęłam gadać, o tym jak będzie wyglądać ich ślub.. AH! Bosko będzie. Zaczęłyśmy gadać o różnych rzeczach, dopóki dziewczyny nie wyszły. Te to prowadzą imprezowe życie. Siedziałam w swoim pokoju, na parapecie z kakaukiem.
G: Eh... Jeszcze nie dawno wiodłam życie w Polsce. Były różne śmieszne akcje, a teraz? Teraz jestem tu w Londynie, Majka z Domi zapewne będą się bawić z TW, Daria sobie siedzi z 1D, a ja? Ja zostaje sama. Hm.. Sama?! Uuu.. Mam pomysł. - mówiłam pod nosem. Podeszłam do szafki i wyjęłam kamerę. Zeszłam z Nią na dół. Pamiętam jak w Polsce robiłyśmy z Darią własny pamiętnik wideo. Usiadłam na sofie w salonie i ustawiłam kamerę tak żeby poprawnie kamerowała. Puściłam w tle piosenki One Direction i kliknęłam START.
G: Czeeść!! Dawno nie kręciłyśmy filmików. Teraz chcę to zmienić. - zaczęłam mówić do kamery. Pogadałam sobie jak to było, jednym słowem wspominałam. Nie wiem co mnie napadło, ale naszła mnie ochota na jakiś odpał. Akurat leciała piosenka Kiss You. Podgłośniłam i zaczęłam głośno śpiewać i tańczyć.
G:     To-o-ouchYou get this kind of ru-u-ush
Baby say yeah, yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah, yeah
If you don’t wanna take it slow
And you just wanna take me home
Baby say yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah

Nagle za mną rozległy się brawa. Energicznie się obróciłam, a w pokoju zawitał Blondynek.
G: Skąd Ty miałeś klucze? - moja reakcja była natychmiastowa. W końcu zamykałam dom.
N: Daria. Coś Ci to mówi? - zaśmiał się. No tak. Wszystko jasne.
G: Jak miło - mruknęłam pod nosem. - Kochani moi. To jest Niall Horan. Brawo ! - udałam napaloną fankę, ale coś mi nie wyszło.
N: Co Ty robisz? - zapytał nie mogąc powstrzymać śmiechu. Poklepałam miejsce obok siebie.
G: Paczaj! - wskazałam na kamerę - To jest mój wideo pamiętnik. Uśmiechnij się. - dźgnęłam go w policzek.
N: Takie coś co nasze Videos Diary? - zapytał. No tak powiedziałam to po polsku.
G: Dokładnie. - razem pogadaliśmy do kamery. Ale będę miała pamiątkę. W końcu skończyliśmy.
G: A w ogóle po co przyszedłeś? - zapytałam.
N: Miałem Cię pilnować. Nie pozwolę, żeby coś Ci się stało. - przytulił mnie. Oooo Jak miło.
G: Jakiś jeszcze powód? - coś mi mówiło, że to nie wszystko.
N: No bo chłopacy wraz z Darią jadą nad jezioro, a Ja miałem się Ciebie spytać. - podrapał się po głowie.
G: JEDZIEMY!!! - krzyknęłam i pobiegłam na górę. Eh... Trudno się przebiera z gipsem, ale jakoś się udało. Zeszłam do Nialla, spakowałam pełno jedzenia i zalkuczyłam dom. Razem poszliśmy do ich willi.
N: Tylko obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać. - Łaał.. On naprawdę się martwi.
G: Em.... Jasne, obiecuję. - Weszliśmy do domu 1D. Przywitałam się z Darią i chłopakami. Ich dziewczyny miały dojechać. Wyruszyliśmy nad Jezioro. No to zaczyna się zabawa....
____________________________________________________
Szeemma!! Tutaj Gośka. Tamten rozdział był pisany przez Majkę, to ten jest przeze mnie. 6 napiszemy razem. Niestety cały tydzień się nie widziałyśmy, bo Ona chora, a ja byłam na wyjeździe. Czekam na Cibie w szkole Maiiu ;* Tak więc dzięki, że z nami jesteście i do zobaczenia <3 Baiiu ;* xxxx

Gosiaaax3

czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 4

                         ** następnego dnia rano**
                                              ~~Maja~~
Zaraz po przebudzeniu głowa zaczęła mnie strasznie boleć. Poczułam Na sobie coś ciężkiego i mokrego. Zresztą sama byłam mokra. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Jay'a leżącego Na mnie. Całego w bitej śmietanie. Sama nie miałam lepiej byłam cała w Nutelli. Nawet włosy. Jedynym plusem tej sytuacji było to że  byliśmy w bieliźnie. Z chęcią bym wstała bo woda była już zimna. No, ale nie mogłam bo jakiś słoń leżał Na mnie. Miałam szczęście bo ten słoń właśnie się budził. Gdy zobaczył w jakiej pozycji spaliśmy uśmiechnął się.
J: Wiesz wolał bym gdybyśmy spali całkiem nago.- wpadł w napad śmiechu gdy zobaczył moje włosy. Nie dziwię się Mu. Moja fryzura była przekomiczna. Wyglądałam jakbym wpadła w jakieś bagno, a jakiś wściekły pies próbował mnie z niego wyciągnąć szarpiąc Za włosy. Gdy Jay opanował swój śmiech pomógł mi wyjść z wanny. Stałam przed nim w samej koronkowej bieliźnie. On się ślinił jak mysz do sera.
M: I co się tak ślinisz kochany?
J: Nic takiego kotku.- puścił mi oczko.
M: Pożycz mi jakąś bluzkę i spodenki koteczku.- brnęłam dalej w tą zabawę.
J: Tak jest kapitanie.- zasalutował i dodał- ale ja bym wolał żeby zostało tak jak jest.- oznajmił po czym oddalił się w kierunku szafy. Po chwili wrócił z ciuchami dla mnie.
J: Uprzejmie proszę. Tylko najpierw bym ci radził się umyć bo wyglądasz strasznie.
M: No wiesz każda kobieta lubi słyszeć że wygląda strasznie, a poza tym to się boję że ty mi wejdziesz do łazięki. Gdy ja Będę brała prysznic.
J: Ale ja ci coś pokaże.- podszedł do drzwi- zobacz tu jest takie coś. Jak to przekręcisz w lewo to drzwi się zamykają, a jak w prawo to się otwierają. Nikt ci nie wejdzie.- tłumaczył mi to jak małemu dziecku. Wypchnęłam go z łazienki. On stawiał opór, ale jakimś cudem udało mi się to.
Zamknęłam drzwi tak jak mi tłumaczył. Weszłam pod prysznic i porządnie wyszorowałam głowę i całe ciało. Wyszłam z łazienki i usłyszałam dźwięk otwierania drzwiach. Zdążyłam chwycić ręcznik i zakryć mojej nagie ciał. Jay wpadł do łazięki i gdy zobaczył mnie w ręczniku posmutniał.
J: Eee... miałem nadzieje że jeszcze nie zdąrzylaś się przebrać.- oznajmił loczek.
M: Nie jesteś godny.- zaśmiałam się.
J: Ja nie jestem godny? Ja?- śmiał się razem Ze mną .
M: Tak ty zboczeńcu?
J: No wiesz.- udawał że się fochnął. Ja podeszłam do niego i wypchnęłam go za drzwi. Ubrałam ciuchy które mi dał w których wyglądałam jak lump. No nic musi być tak jak jest. Wzięłam moją sukienkę, buty i torebkę, które leżały koło wanny. Wszystko było brudne od Nutelli i bitej śmietany. Zeszłam po schodach do salonu. Na kanapie siedział Jay. Gdy usiadłam koło niego On udawał że mnie nie widzi. Taa foch forever z przytupem. Zaczełam go tykać łokciem. On nadal siedział i wpatrywał się w okno.
M: No nie fochaj się już Jay.
J: A magiczne słowo.
M: Przepraszam, przepraszam. Bardzo cię przepraszam. Jesteś jedynym facetem który by mógł mnie widzieć nago.- do pokoju wszedł Nathan z pudełkiem chusteczek.
Na: Co ja Za wyznania tu słyszę.- zacieszał Nath.
J: E tam. Wybaczam ci.- rzucił się Na mnie z uściskami Jay. Jaki On jest silny znów prawie mnie nie udusił.
Na: Widzieliście już co się dzieje w kuchni?- spytał.
M: Nie.
N: No to idzcie zobaczyć.- razem z Jay'em staliśmy i udaliśmy się w stronę kuchni. Na środku leżało połamane krzesło. Puste opakowania po Nutelli i bitej śmietanie. W zlewie wyrwana szafka. Wszystko było mokre. Na ścianie Były serduszka a w nich: M+J=WMNZ I BARA BARA <3. Te napisy Były najlepsze. Gdy to z Jay'em zobaczyliśmy wpadliśmy w śmiech.
M: Co tu się działo?- spytałam. Dalej się śmiejąc.
Na: Chcecie to mogę wam opowiedzieć.- zasugerował Nathan.
J: No czekamy.- odpowiedział loczuś.
N: No to zaczęło się tak. Aaaaa psik...Zamknąłem drzwi wejściowe i poszedłem do łazienki w celu zażycia ciepłej kąpieli, ale usłyszałem że ktoś dobija się do drzwi. Zszedłem Na dół. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Max'a ledwo stojącego Na nogach który podpierał się Domi. Aaaa psik... Za to wy staliście Za nimi i wymienialiście się bakteriami. Weszliście do domu i Wy stwierdziliście że jesteście głodni więc poszliście do kuchni. Ja poszedłem Za wami. Z 10 min staliście wpatrując się w zawartość lodówki. Wyciągnęliście Nutellę i bitą śmietanę. Zaczęliście się tym smarować. Tak lataliście Po tej kuchni, że aż zerwaliście szafkę. Na koniec w szufladzie znaleźliście markera i zaczęliście bazgrać Te napisy Na ścianie. Po tym wszystkim postanowiliście się umyć bo cali się kleiliście. Poszliście w stronę łazięki. Ja pobiegłem Za wami. Aaaaa psik... Weszliście do łazięki i zaczęliście się rozbierać. Ja byłem ciekawy co się wydarzy więc zostałem i obserwowałem to co robicie. No, ale niestety rozebraliście się tylko do bielizny bo Majka wpadła do wanny i pociągneła Za sobą Jay'a. Aaaa psik...Po tym jak wpadliście do wody zaczęliście się całować i Po chwili zasnęliście, a ja poszłem do swojego pokoju.- słuchając tego tak jak Jay nie mogłam opanować śmiechu.
J: Szkoda, że tego nie pamiętam.- zaśmiał się szyderczo. Ja tylko się do niego uśmiechnęłam.
M: A tak w ogóle to Gdzie jest Domi i Max?- spytałam się Nathana.
Na: Nie wiem. Od wczoraj ich nie widziałem.- odpowiedział Nath.
J: To w takim razie zarządzam poszukiwania. Ty- wskazał Na Nathana- idziesz przeszukać ogród. Ja i Maja-poruszył teatralnie brwiami- idziemy Na górę.- oznajmił kapitan całej akcji.
M: Okej. To idziemy.- uśmiechnęłam się do niego.
Na: Oj bo rzygnę.- stwierdził Nath.
Poszliśmy z Jay'em Na górę, a Nath do ogrodu. Zaczęliśmy poszukiwania Od sypialni Max'a. No niestety nie było ich tam. Poszliśmy jeszcze do sypialni Tom'a i Sivy, ale tam też ich nie było. Usłyszeliśmy krzyk Nathana z ogrodu. Zaraz tak pobiegliśmy. Nath stał nad basenem. Podbiegliśmy do niego i zobaczyliśmy Domi i Max'a w basenie bez wody. Oni leżeli Na nie nadmuchanym materacu, przytuleni do siebie. Postanowiliśmy ich obudzić. Wzięliśmy wąż ogrodowy i opryskaliśmy ich wodą. Zaraz się podnieśli Na równe nogi jak oparzeni.
Ma: Co się kurwa dzieje.- wściekał się Max.
Na:Oj nic kochany. Pobudka.- darł się Nath. Jakoś się wygramolili z tego basenu. Wróciliśmy do domu Domi i Max poszli się przebrać. My w trójkę zaczęliśmy robić śniadanie. Po zjedzonym śniadaniu. Ja i Domi postanowiliśmy wrócić do naszego domu w którym czekał Nas zapewne opieprz. Pożegnaliśmy się z chlopakami, powymienialiśmy się numerami i z Domi udałyśmy się w stronę domu. Wachałyśmy się Nad wejściem bo bałyśmy się jak zareagowała wczoraj Daria Na to, że ją wtedy samą zostawiłyśmy. No nic mówi się raz kozie śmierć i idzie się dalej. Powoli otworzyłyśmy drzwi. Na paluszkach wszedłyśmy do domu. Usłyszeliśmy czyiś śmiech który dobiegał z kuchni. Udałyśmy się w tym kierunku. Zobaczyłyśmy tam Gosie i Naill'a śmiejących się w niegogłosy. Byli tak zajęci rozmową, że nawet Nas nie zauwarzyli.
Do: Witamy was gołąbeczki.- wydarła się dziewczyna. Oboje odskoczyli od siebie jak oparzeni.
M: Spokojnie, spokojnie my nic nie widziałyśmy.- puściłam oczko do dziewczyny.
G: Przestańcie nic nie widziałyście bo my nic takiego nie robiliśmy, a tak Po Za tym to Gdzie Wy żeście były?- zbulwersowała się Gośka.
Do: Bym ci opowiedziała.- spoglądneła tak troche z byka Na Naill'a. On załapał o co chodzi.
N: To ja może już pujdę. Nie Będę wam przeszkadzał.- pocałował ją w policzek i wyszedł.
G: Dziękuję wam bardzo.- powiedziała sarkastycznie.
M: Oj przestań. Wróci jeszcze do ciebie. Zobaczysz.- posłałam jej ciepły uśmiech.
G: Dobra powiedzmy, że ci wierze. To Gdzie Wy uciekłyście wczoraj?- opowiedziałyśmy jej całą historię. Z całuśnymi szczegółami. Ona przez cały czas zacieszała, a gdy nadszedł czas pocałunku mojego i Jay'a. Zaczeła mi gratulować i planować Nasz ślub. Ja tylko tam siedzialam jak burak.
G: No wiesz dał ci swoją bluzkę.
M: Tak bylejaką, pierwsza z brzegu. Nic to nie znaczy.- zaczełam się jej tłumaczyć
G: Tak jasne.- wyszczerzyła się w moją stronę dziewczyna.
M: A tak poza tym to gdzie jest Daria?- spytałam Gosi.
G: Poszła z chłopakami z One D na noc filmową.- oznajmiła dziewczyna.
Do: Uuuu to się zapewne tam działo.- zacieszała Domi.
M: Mam nadzieje, że jej tam nie zgwałcili.
Do: No co ty prędzej ona ich.- wy buchnęłyśmy nagłym i niepochamowanym śmiechem.
G: No przestańcie już nic jej nie jest i ona sama też nikogo nie zgwałciła.- z tej drugiej części jej wypowiedzi nie mogłam. No, ale dobra ogar. Już się pośmiałyśmy teraz przyszedł czas na propozycje na dzisiejsze popołudnie.
M: To co laski dzisiaj robimy.
G: Nie wiem jak wy, ale ja zamierzam poczytać książkę.
Do: A może pójdziemy do parku. Taki piękny dzień, że aż grzech go zmarnować na siedzeniu w domu.
M: Oooo no super pomysł. Ja się pisze.
Do: To idziesz z nami?- zwróciła się do Gosi.
G: Nie ja zostanę.
Do: No okej. Jak sobie chcesz. To my z Lolitą idziemy się przegrać.
M: No wiesz Lolita?- spytałam Domi.
Do: Tak dzisiaj jesteś lolitą.- ona mnie już tak wkurza z tymi przezwiskami. Codziennie wymyśla coś innego. Poszłam do mojego pokoju. Ściągnęłam ciuchy które mam od Jay’a. Ubrałam się w białą luźną bokserkę do tego czarne szorty i białe corversy. Włosy postanowiłam spiąć w kucyka. Wzięłam jeszcze MP3, parę kolorowych czasopism. Spakowałam wszystko do dużej czarnej torby i wyszłam z pokoju. Po drodze spotkałam Domi która szukała koca w szafie. Pomogłam jej i razem zeszłyśmy do kuchni. Do naszych torb wpakowałyśmy jeszcze po 2 wodach mineralnych (moja była o smaku truskawki) i po bananie i jabłku. Ja jeszcze spakowałam 2 paczki Skittles’ów. Zakomunikowałyśmy Gośce, że nie wiemy kiedy wrócimy.  Ona tylko powiedziała, że to u nas normalne. Wyszłyśmy z domu i wolnym kokiem udałyśmy się do parku. Po drodze rozmawiałyśmy o tym co się wczoraj działo. Domi opowiedziała mi jak to się stało, że się całowała z Max’em, a ja jej jak ja z Jay’em. Po około 15min doszłyśmy do Parku. Było tam wyjątkowo dużo ludzi. To dlatego, że tak ciepło. Jedni leżeli plackiem na kocach, a inni pluskali się w wodzi. Z Domi rozłożyłyśmy ręcznik na bardzo nasłonecznionym miejscu. Znając mnie to za długo nie usiedzę na miejscu. Zaraz się mi znudzi i wyruszę na spacer. Domi rozłożyła koc i klapnęła. Ja rozłożyłam się koło niej i wyciągnęłam z torby czasopism. Dziewczyna zabrała mi jedną i wczytała się w artykuł „Jak szubko i skutecznie pozbyć się hemoroidów”. No nie czy ja o czymś nie wiem. Muszę sobie z nią poważnie porozmawiać, ale to jutro. Znudziło się mi to leżenie.
M: Wiesz ja się przejdę.
Do: Okej. Tylko nie odchodź za daleko bo się zgubisz.- ta jak zwykle swoje. Chwyciłam moje Skittles’y i udałam się w stronę stawu. Na stawie było molo. Ciekawska ja postanowiłam, że sobie po nim pochodzę. Jest to trochę nie odpowiedzialne bo nie potrafię pływać. Koleżanki nie raz chciały mnie nauczyć. Ja tak im nie wierze. Jeszcze by im coś do głowy przyszło i by mnie utopiły. O nie… Nie dam się tak łatwo. Weszłam na mostek i poszłam w byle jaki kierunek. Minęłam tabliczkę informującą o: 15m głębokości. Nie skakać!!!!  Zapatrzyłam się na przepływającą rybę. Ktoś krzyknął do mnie Cześć!!! Ja się wystraszyłam i wpadłam do wody.
M: Ratunku!!!! Aaaa!!!! Nie umiem pływać!!!!- darłam się w niebogłosy.
J: O kurwa… Już cię ratuję!!!- to był Jay. Zaczął ściągać buty i wskoczył do wody by mnie uratować. Podpłynął do mnie. Mocno się do niego przytuliłam. Jay podpłynął do brzegu i mi pomógł wyjść.
M: Bardzo ci dziękuję. Gdyby nie ty to nie wiem co by było.- dziękowałam mu.
J: Ale Maja nie masz za co mi dziękować. To prze zemnie  wleciałaś do tej wody. Bardzo cię przepraszam. Bardzo, bardzo.
M: Dobrze nie będę ci dziękować jeśli ty nie będziesz mnie przepraszał. Okej?
J: Tak oczywiści.- udaliśmy się w stronę naszego koca. Z oddali zobaczyłam całe The Wanted. Max i Domi leżeli na kocu, a reszta grała w nogę. Razem z Jay’em dołączyliśmy do Max’a i Domi. Przywitałam się z resztą i klapnęliśmy na koc. Razem z Jay’em zajadaliśmy się Skittles’ami i śmialiśmy się z chłopaków którzy co jakiś czas wszczynali kłótnie o to który teraz szczela. Gdy już się nam jedzenie  skończyło postanowiliśmy dołączyć z Jay’em do gry. Podzieliliśmy się na dwa zespoły. Ja byłam z Nathan’em i Sivą, a Jay z Tom’em. Tom cały czas miał do naszej drużyny jakieś sapy. Najczęściej chodziło o faule, ale to Tom najwięcej faulował. Na koniec szczelił focha i usiadł oburzony na końcu koca. Reszta cały czas się z niego śmiała. Nagle Tom podskoczył na miejscu. I krzyknął:
T: Wiem!!!! Zrobimy domówkę.- no to super pomysł jest zarypisty. Może znowu się upiję i będziemy się z Jay’em całować.
M: Oo jak dla mnie super pomysł.- zakomunikowałam.
J: Mi też się ten pomysł bardzo podoba.- uśmiechną się do mnie.
N: Haha wiem dlaczego to się im tak podoba.- Nath zaczął się do nas szczerzyć. Pamięta zeszłą noc.
S: No to jedziemy na zakupy.- krzyknął mulat. Wszyscy wstali z miejsc. Chłopaki pomogli nam złożyć koc. Wszyscy udaliśmy się do samochodu i tu zaczął się problem. Miejsc w nim było 5, a nas było 7. Chłopaki wymyślili, że ja, Domi, Jay, Max i Nathan usiądziemy z tyłu. Nath siedział po sierotku. Ja usiadłam Jay’owi na kolana, a Domi Max’owi. Jay trzymał rękę na moim udzie. Ja normalnie miałam takie ciarki. No nareszcie dojechaliśmy do sklepu. Każdy miał parę (Ja oczywiście byłam z Jay’em, Domi z Max’em, Nathan z Tom’em i Sivą), a każda para miała przydzielone co ma kupić (my z Jay’em ruszyliśmy w kierunku słodyczy, Domi i Max ruszyli po alkohol, chłopaki skoczyli po przekąski). Ja weszłam na taką rurę od wózka, a Jay stanął za mną. Ja pakowałam wszystkie słodycze które napotkaliśmy na swojej drodze, a Jay pchał wózek. Mieliśmy małą stłuczkę z wystawą lalek. Wszystkie pudełka się przewróciły. Ekspedientka która to widziała zaraz do nas podleciała i zaczęła nas opiepszać.  My zaczęliśmy układać kudełka. Staraliśmy się żeby było tak jak wcześniej, ale zbytnio nam to nie wychodziło. Ta baba pogoniła nas z tamtąt. Jedyny plus jest taki, że nie wywalili nas z tego sklepu. Jay tak się wkurzył, że chciał trochę ją powyzywał. Z trudem go od niej odciągnęłam. Wzięliśmy nasz wózek i poszliśmy w kierunku kasy. Zapłaciliśmy za wszystko i udaliśmy się w stronę samochodu. Wszyscy już tam na nas czekali. Opowiedziałam in dlaczego tyle na nas czekali. Wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się do ich domu.
  *********************************************************
No jest rozdział 4.
Szczerze to mi się nie podoba, ale może wam się spodoba. Ten roział dedykuje:
Dżejmi (tu powinno być serduszko ale jestem Na tablecie i nie wiem jak się Robi. Mam nadzieje że się nie pogniewasz)
DeDe Styles;D
Asiek1323
Ten rozdział pisałam sama. Mam nadzieje że się wam spodoba. Miłego czytania. Kocham was, a najbardziej Dżejmi(serce).
Maja McGuiness

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 3

Siedzieliśmy wszyscy (ja, Domi, Daria, Harry, Liam, Louis i  Zayn) w salonie. Oglądalismy jakiś film. Nawet nie wiem jaki bo byłam zajęta myśleniem o Jay'u. Ale mam podniete że poprosił mnie o numer. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Chwyciłam za telefon, a tam:
"Witam panią;) Co pani robi? 
                                   
                                       Jay"
Odrazu na mojej buzi zagościł uśmiech. Natychmiast odpisałam:
"Witam pana;3 Oglądam film i strasznie się mi nudzi:(
Zaraz dostałam odpowiedź.
"Uu to muszę coś na to poradzić. Mam dla ciedie pewną propozycje ;p
"Co to za propozycja?" 
"Co powiesz na wypad do klubu? Max się pyta czy byś nie wzieła dla niego jakiejś koleżanki do towarzystwa."
"Ooo świetny pomysł. Tak wezmę Domi. Tylko jest mały kłopocik."
"Jaki?"
"Taki że mam teraz gości, ale zaraz coś wykombinuje żeby sobie poszli."
"Okej. To jak coś to pisz."
Dobra teraz trzeba coś wykombinować... Wiem pogadam z Domi. Ona może coś wymyśli.
M: Domi możemy pogadać?- spytałam.
Do: Tak jasne.- poszłyśmy do kuchni.
Do: Co się stało?- spytała dziewczyna.
M: Spotkałam dzisiaj dwóch chłopaków. Jeden wziął ode mnie numer i przed chwilą napisał czy idę z nimi do klubu, a dobra wiadomość dla ciebie to taka że kazali mi wziąść koleżankę.
Do: Ooo ty to masz szczeście, a czy przypadkiem to nie ja jestem tą koleżanką?- zapytała z bananem na ryjcu.
M: Dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień kochana.
Do: Aaaa...Ładni są? Jak się nazywają?- wypytywała mnie.
M: Są nawet bardzo ładni, a nazywają się Jay McGuiness i Max George.
Do: Co?- minę miała jak srający kot na puszczy.
M: No to. Teraz trzeba wykombinować jak się wymknąć.
Do:Yyyy... To może powiemy że idziemy spać, a tak naprawde to się przebierzemy i wyjdziemy przez balkon.
M: I zostawimy Darię samą z czterema chłopakami?
Do: A co to dla niej. Poradzi sobie. Przecież ona ma branie kochanie.
M: No racja.- wróciłyśmy do salonu i po jakis 5min Domi oznajmiła że idzie spać, a ja chwile po niej. Weszłam do garderoby w poszukiwaniu odpowiedniej kreacji. Znalazłam to. Po około 10min Domi weszła do mojego pokoju. Wzięłam jeszcze torebkę. Wyszłyśmy Na balkon. Stwierdziłyśmy, że ściągniemy buty bo połamiemy nogi. Rzuciłyśmy je na dół. Pierwsza była Domi. Zeszła bez problemu. Ja zamiast na trawe wpadłam w jakieś krzaki. Zaraz wstałam otrzepałam supienkę, a Domi powyciągała mi gałązki z włosów. Schowałyśmy się za drzewem i zadzwoniłam do Jay'a. Mieszkali zaraz koło naszego domu. Więc umówilismy się, że przyjdziemy do nich. Mało co, a byśmy wpadły bo Louis stał w kuchni przy oknie kolo którego musiałyśmy przejść. Ile można robić jedną kanapkę? Stałyśmy tam z jakieś 5min. No, ale w końcu się udało. Stałyśmy już pod ich domem. Domi zadzwoniła do drzwi. Otworzył nam Nathan opatulony w koc i szalik.
Na: Oo to Wy. Jak dobrze pamiętam Maja i...?- zapytał tak cichutko. Chyba bolało Go gardło.
M: Tak to ja.- podałam Mu rękę- A to jest Dominika.
Do: Dla znajomych Domi.- wyciągneła rękę w jego strone.
Jay i Max: To do nasss!!!!- Po schodach zbiegli nasi Dawaj Romea.
Jay i Max: Cześć!!!- rzucili się Na Nas z uściskami. Jay tak mnie ściskał że zabrakło mi powietrza.
M: To idziemy?- powiedziałam gdy Nas puścili.
Jay: Tak oczywiście.- Max wziął pod rękę Domi, a Jay mnie. Już wiedziałam że z nimi nie będzie nam się nudziło. Całą drogę się śmialiśmy. Nagle Max krzyknął.
Ma: Oo patrzcie ptak zdechł.
J: Gdzie.- wybuchliśmy śmiechem bo chłopak rozglądał się Po niebie. Gdy zrozumiał swój bład śmiał się razem z nami.
Do klubu weszliśmy bez problemu. Chłopaki mieli tam znajomego. My z Domi zajęłyśmy stolik, a Jay z Max'em poszli Po drinki. Jak się cieszę, że z nimi poszłyśmy. Dawno nie byłam Na imprezie. Kocham takie klimaty. Głośna muzyka. Wszyscy się bawią. Mają swój świat, ale wiem że trzeba się mieć Na baczności.
Chłopaki wrócili do Nas z drinkami. Wypiłyśmy je i porwałyśmy ich do tańca. Domi tańczyła z Max'em, a ja z Jay'em. Tańczyliśmy blisko siebie. Nasze ciała ocierały się o siebie. Powiem, że... Podniecało mnie to. Po kilku szybkich piosenkach nadszedł czas Na wolniejszą. Jay przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Złapał mnie w talli, a ja oplotłam ręce Na jego szyi. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Ja chyba oszalałam. Zakochałam się w nim. To nie jest do mnie podobne. Znam Go dopiero 1 dzień, a już się w nim zakochałam. Z Grześkiem trwało to pół roku. Mam nadzieje że nie skończy się to tak jak z Grzesiem. Z rozmyśleń wyrwał mnie Jay. Zaczął pochylać się w moją stronę (był ode mnie wyższy o głowe) chciał mnie pocałować. Oo jasny geju Jay McGuiness chce mnie pocałować... Stało się pocałował mnie. Na początku był taki delikatny. Chyba chciał zobaczyć moją reakcje. Gdy odwzajemniłam jego pocałunek. On zaczął mnie całować tak Jakby to był pierwszy, a zarazem ostatni pocałunek. Musiałam się od niego oderwać bo zabrakło mi powietrza w płucach. Gdy spojrzałam Na niego miał taki wieki uśmiech. Pocałowałam Go jeszcze raz. Przetańczyliśmy  jeszcze z 6 piosenek. Odczasu do czasu namiętnie się całując. Jay tak mnie wymęczył że nie czułam nóg. Postanowiliśmy wrócić do stolika. Byliśmy już blisko gdy zobaczyłam że Domi całuje się z Max'em. Popatrzyłam Na Jay'a co On Na to. On się tylko do mnie uśmiechnął i dał mi całusa w policzek. Postanowiliśmy im nie przeszkadzać. Poszliśmy do baru Po jakieś drinki. Wypiłam jeszcze pare drinków i nie pamiętam co było dalej bo urwał mi się film.

~~Gosia~~

Właśnie zakładano mi gips, który muszę nosić przez ten wypadek, ponieważ złamałam rękę.
Lekarz: Powinnaś dziewczyno bardziej uważać, a teraz musisz się oszczędzać - rzekł mężczyzna, gdy tylko wyszliśmy z sali.
G: Pana! Pan się nie martwi. Nie takie rzeczy się robiło. - odparłam.
Lekarz: Albo będzisz ostrożna, albo zostajesz w szpitalu. - zagroził mi palcem.
G: Wal się! - pokazałam mu środkowy palec i wyszłam, a za mną pomaszerował Nialler.
N: I co będziesz teraz robić? - zapytał po chwili ciszy, w której szliśmy do samochodu.
G: Jak to co? Zapewne to co zwykle. - stwierdziłam.
N: O nie! Masz się oszczędzać i ja tego dopilnuje. - skwitował
G: No weźźź... - przeciągnęłam.
N: Nie ma mowy - zaprzeczył ruchem głowy.
G: Przynajmniej wiem, że mam dobrą opiekę, mruknęłam pod nosem.
N: Skąd wiesz? - Niall trochę się zdziwił.
G: Łośku. Jakbyś nie wiedział to jestem Directioners. - wyjaśniłam udając głosik, którym mówi się do małych dzieci.
N: Naprawdę?! Ale super! - krzyknął i aż podskoczył z radości. Rzeczywiście jak z małym dzieckiem. - A Twoje koleżanki też?
G: Tak. Tylko Majka i Domi są bardziej Prishoners.
N: Aaaa..! Mam pytanie... - zaczął powoli, wahając się czy je zadać.
G: Jedziesz...
N: Potrafisz dochować tajemnicy? - podrapał się po głowie.
G: Spoko... Może i jestem dziwna, buntownicza oraz powalona, ale jestem też rozważna, pomocna i przyjacielska. - sprostowałam.
N: Zauważyłem po tej akcji w domu. - zaśmiał się - Zauważyłaś, że my i The Wanted zbytnio nie przepadamy za sobą?
G: No tak... - przeciągnęłam.
N: Bo to wszystko przez Modest. Chłopakom nagadali coś o nas, a nam o nich. Prawdę znam tylko ja i Jay. My się w sumie przyjaźnimy, ale nikt nie może o tym wiedzieć. - wyjaśnił.
G: Łaał.. - tylko tyle z siebie wydusiłam. Chłopak natomiast westchnął. - To jest pokręcone, ale spokojnie nikt się nie dowie. Słowo..!
N: Dzięki. - poklepałam Nialla po ramieniu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu. Po drodzę opowiedziałam mu trochę o sobie, ale nie zabrakło też wygłupów. Po 30minutach chłopak zaparkował auto na podjeździe naszego domu. W środku nikogo nie było.
G: Dzięki za pomoc, a więc narazie? - raczej zapytałam niż stwierdziłam.
N: O nieee!! - zaprzeczył. - W domu nikogo nie ma, a skąd mam wiedzieć, że nie weźmiesz widelca i nie zaciukasz kogoś?
G: Hahaha!!! Nie no dobry jesteś. - zaśmiałam się. - To co wchodzisz?
N: No jasne. - uśmiechnął się i razem weszliśmy do środka. Razem zrobiliśmy sobie kolację. W trakcie spożywania dowiedziałam się, że Daria wyszła do chłopaków na seans filmowy, a dziewczyny gdzieś wcięło. Niall stwierdził, że chce mnie bardziej poznać więc przez połowę wiczoru streszczałam jakie to moje życie było kiedyś.
N: Hahaha... Naprawdę? - zapytał.
G: No na serio. Lekcja polskiego, a Ci dopiero po kwiatki szli do kwiaciarni na ten dzień kobiet. A kolega jeszcze stanął i wziął swoje 20zł, kolegi, a później podszedł do innego. Wszyscy myśleli, że chce kurtkę pożyczyć, bo było zimno, a akurat miał, a on na całą klasę. " JASIEK DAWAJ KASĘ "
N: Miałaś bardzo ciekawe życie.
G: To nic. Kiedyś wywalono mnie z galerii handlowej za granie w podchody. Wtedy, rzuciłam w w ochronę skarpetą z wystawy i krzyknęłam: " ZGREDEK! UWALNIAM CIĘ!! "
N: Dobra dosyć tych wrażeń na dziś. Śpiący jestem. - przeciągnął się leniwie.
G: Taa... Śpij póki nie będziesz głodny, jedz póki nie będziesz śpiący. - wyrecytowałam Jego słowa.
N: Dokładnie. - zaśmiał się. - To gdzie mogę spać?
G: Możesz albo w pokoju, którejś z dziewczyn, albo na kanapie. - wymieniłam na palcach. Po chwili chłopak wybrał pokój Darii. Dałam mu jakieś ciuchu. Akurat moje piżamy składają się z męskich koszulek itp. Niall życzył mi dobranoc i zniknął w pokoju dziewczyny. Już zasypiałam, gdy usłyszałam grzmoty. Nie co się przestraszyłam, bo rzadko w Polsce są burze. Co chwilę pogoda coraz bardziej się nasilała. Złapałam za mojego misia i poszłam do Nialla.
G: Niall.. Śpisz? - zapytałam cicho.
N: Coś się stało? - przetarł leniwie oczy.
G: Trochę tak głupio mówić, ale burza jest, a ja przyzwyczajona nie jestem. - zarumieniłam się, ale na szczęście w pokoju było ciemno i tego nie widać.
N: Nie głupio tylko po prostu się boisz. To nic strasznego. Choć. - złapał mnie za rękę i zaprowadził do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku, a On przysunął krzesło i złapał za moją gitarę. Zaczął grać mi na uspokojenie " Little Things ". Jego głos rozlegał się po pomieszczeniu. Ta chwila mogła by trwać wiecznie. Powoli usypiałam dzięki kojącemu głosowi Nialla. On to zauważył i odsuwał się, żeby wyjść, ale złapałam go z nadgarstek.
G: Nie odchodź. Zostań ze mną. - powiedziałam ospale. Chłopak wsunął się pod do mnie pod kołdrę i objął swoimi ramionami. Ja natomiast wtuliłam się w Jego rozgrzane ciało. Tak piękna chwila. Teraz mogła spokojnie iść spać, ponieważ czułam się bezpiecznie. Już mnie burza nie przerażała. Po prostu w objęciach Irlandczyka odpłynęłam do Krainy Morfeusza...
_______________________________________________
Jak się Wam podoba rozdział 3? Każda perspektywa jest pisana przez każdą z Nas. Majka pisze swoją część, a ja swoją :D No tak to prawda. Zgadzam się z Gosią... Tak więc zabieramy się za pisanie nexta. Zostawcie po sobie komentarz <3 Muaa ;* xxx

Gosiaaax3 and Maja McGuiness

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 2



Głowa już mnie bolała od tych ich krzyków. Stwierdziłam że porozglądam się po okolicy. Poszłam na górę wzięłam z garderoby jakąś bluzę i słuchawki.
M: Wychodzę.- oznajmiłam. Zaraz podleciała do mnie Domi.
Do: A ubrałaś się ciepło… Robi się zimno… Zaraz będzie ciemno jeszcze cię ktoś zaciuka.- on jak zwykle swoje.
M: Tak jeszcze mnie ktoś zgwałci i pożuci w jakimś rowie… Nie bój żaby.- ubrałam buty i wyszłam na zewnątrz. Domi miała rację zimno się zrobiło. No nic… Włożyłam słuchjfjdjhawki do uszu i pogrążyłam się w muzyce. Postanowiłam najpierw zwiedzić nasz ogród który był ogromny. No nie ma co…Nieźle nasi rodzice zabulili za taki dom. Przeszłam około  400 metrów i skręciłam w mały lasek. Zaraz po lasku był stawek. Wokoło niego były drzewa i jedna ławeczka pod wierzbą. Usiadłam na niej. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i wsłuchałam się w… No właśnie w nic… Cisza i spokój. Ojj na pewno nie powiem o tym miejscu  żadnej z moim BFF, bo jak one tu wpadną to wszystkie ptaki pouciekają, a trawa zżółknie… Niech zostanie tak jak jest. Posiedziała tam z godzinkę i ruszyłam na miasto. Włożyłam słuchawki do uszu. Modliłam się żeby nie zabłądzić bo jeszcze nigdy tu nie byłam. Minęłam kilka sklepów i jakiś supermarket. Przeszłam jeszcze trochę i zobaczyłam wielki park. Postanowiłam tam pochodzić. Szłam sobie chodnikiem… Właśnie wychodziłam z zakrętu i poczułam mocne uderzenie w plecy. Natychmiast upadłam i nie wiem co było dalej, ponieważ zemdlałam… Chyba.

 ~Jay~
Kupiliśmy z Max’em nowe rowery i od razu postanowiliśmy je wypróbować. Pojechaliśmy nimi do parku kawałek od naszego domu. Chciałem stanąć dęba, ale  mi nie wyszło i zaliczyłem glebę.
Ma:  Haha jaka kaleka.- śmiał się ze mnie jak dureń.
J: Co się ryjesz… Sam lepiej byś tego nie zrobił.- oburzony wstałem. Patrzę a on stanął dęba. Nic nie odpowiedziałem tylko strzeliłem focha. On się tylko zaśmiał i pojechaliśmy dalej. Założyliśmy się o flachę o to kto dojedzie pierwszy do boiska. Ustawiliśmy się równo i Max krzyknął  start… Ruszyliśmy… Po pewnym odcinku drogi wysunąłem się na prowadzenie. Byłem już przed zakrętem po którym była już prosta droga do mety, ale z zakrętu wyszła jakaś dziewczyna. Była do mnie obrócona tyłem, więc mnie nie widziała. Zacząłem się drzeć żeby zeszła z drogi, ale mnie nie słyszała. Miała chyba słuchawki w uszach. Nie zdarzyłem wyhamować i wjechałem w nią… Szybko się podniosłem… Zobaczyłem czy oddycha… Całe szczęście oddycha. Wziąłem ją na ręce i położyłem na ławkę obok.
Ma: Co ty do cholery zrobiłeś… A jak ona nie żyje… Co teraz będzie?- lamentował Max.
J: Ogarnij się człowieku… Ona żyje… Tylko zemdlała.- oznajmiłem mu.
Ma: Ale nic jej nie zrobiłeś… Nie skręciłeś albo połamałeś jej ręki, nogi ani karku?- zamartwiał się Max.
J: Spokojnie… Chyba nie… Nie wiem… Oooo patrz budzi się.

~Maja~
Głowa bolała mnie niemiłosiernie, jakby jakiś słoń nadepnął mi na nią. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam dwóch chłopaków wpatrujących się we mnie.
J: Nic ci nie jest? Ile widzisz palców? Może chcesz pić… Albo jeść? Max leć kup picie!- zasypywał mnie pytaniami. Machał mi palcami przed oczyma. Tamten drugi po jego rozkazie poleciał do sklepu.
M: Trochę głowa mnie boli. Ale nic poza tym mi  nie jest. Posiedzę tutaj chwilkę i mi przejdzie.- oznajmiłam mu. Popatrzałam się na niego i byłam zdziwiona. To był Jay McGuiness ten z The Wanted, a tamten to był Max.
J: Chyba mnie poznałaś. Tylko nie krzycz.- poznał chyba po moim wyrazie twarzy.
M: Nie spokojnie. Nie będę krzyczeć.
J: Ufff… No to ty wiesz już jak mam na imię, a ja nie. Zdradzisz mi je?- poruszał śmiesznie brwiami.
M: Maja jestem.- podała mu dłoń. On ją złapał i nasze spojrzenia się spotkały.  Nie mogłam oderwać wzroku od jego niebieski oczu. Przybliżył się trochę do mnie, jakby chciał mnie pocałować. No ale Max wrócił z wodą dla mnie.
Ma: Uuu… Widzę że już ci lepiej.- odskoczyliśmy od siebie z Jay’em.
M: Tak już mi lepiej. Maja jestem.- odpowiedziałam po czym się przedstawiłam.
Ma: A ja Max. Proszę to twoja woda.- podał mi butelkę. Odkręciłam ją i wzięłam kilka łyków.
M: Dziękuję ja już muszę iść.- wstałam z ławki, ale oni zagrodzili mi przejście.
J: O nie, nie. Nigdzie sama nie pójdziesz.- oznajmił loczek.
Ma: Albo idziesz z nami, albo dalej tu siedzimy.- pokręciłam głową na znak sprzeciwu i chciałam spróbować ich wyminąć, ale mi się to nie udało.
M: No, ale ja muszę już iść bo moje przyjaciółki się będą o mnie martwiły.
Ma: No to w takim razie cię odprowadzimy. Zgoda?- powiedział Max.
M: No zgoda, ale i tak jak bym się nie zgodziła to i tak byście ze mną poszli. Co nie?- oznajmiłam.
J: No w sumie racja. To prowadź.
M: No tylko że ja nie wiem którędy. Dopiero co się przeprowadziłyśmy.
Ma: Aha… To może znasz nazwę ulicy?- no to to akurat wiedziałam
M: White Roses.- oznajmiłam.
J: Ooo… To mieszkamy na tej samej ulicy.- ucieszył się Jay.
Ma: A powiedz. Twoje koleżanki są tak ładne jak ty?- zarumieniłam się.
J: Max nie podrywaj jej. Ona jest moja.- puścił do mnie oczko loczek. Ja jeszcze bardziej zrobiłam się czerwona.
M: No nie wiem, nie wiem.- odpowiedziałam z uśmiechem. Wraz z chłopakami skierowaliśmy się do domu. Trochę opowiedziałam im o sobie, a Oni o sobie. Będąc już pod domem zauważyłam niezłe zamieszanie wokół naszej willi.
M: Oohoo.. I zostawić je na chwilę - mruknęłam pod nosem i poszliśmy w kierunku zbiegowiska.
~Gosia podczas nieobecności Majki~
Właśnie toczyłam wojnę wraz z Domi, a Daria ulotniła się do kuchni.
G: Mocium Panie, Mocium Panie co się dzisiaj panu stanie? - zaczęłam recytować jakieś wiersze.
Do: Ty mi tu wyłazisz z Fredziem, a swojego tekstu nie masz? - chciała mnie powstrzymać.
G: Pf... - olałam jej słowa i chwyciłam za jakieś skarpetki. - Zgredek uwalniam Cię!! - rzuciłam ową rzeczą w dziewczyne.
Do: Oszz Ty.. - ta za to złapała za mojego Misia - Uwolnić Orkę!!
G: Won od Kevina! - nasza kłótnia nie trwała długo, gdyż ktoś wszedł do salonu.
Ktoś: Heii sorki, ale drzwi były otwarte.... - zaczęli jacyś chłopacy, ale nie dano im dokończyć.
G: Wiesiek!! Przegiąłeś teraz musisz ponieść karę! Okrzyk bojowy i.. POTEJTOŁ!! - weszłam na jakąś szafkę i skierowałam zdanie do Dominiki, ale mądra ja jednym ruchem zrypałam się na ziemie. - Kurwaaa moja ręka.!! - krzyknęłam na cały dom.
D: Vas Hapennin?! - do pomieszczenia weszła Daria.
Do: Widzisz Cyganie co zrobiłaś... - Domi pokręciła głową z politowaniem. - Przepraszam Was za nią. - powiedziała do gości. Wszystkie spojrzałyśmy w stronę drzwi, a tam kto? Chłopcy z One Direction.
G: Nic mi nie jest!! - wstałam szybko z podłogi.
Li: Nie wcale.. Tylko w rękę masz wbite pełno szkła i sączy się krew. - zaironizował Liam.
D: Gorsze rzeczy się zdarzały - zaśmiała si Daria.
Do: Gośka jedziesz do szpitala - skwitowała dziewczyna. - Tylko, że Majki nie ma, a Ty prowadzić nie możesz. Ma ktoś z Was prawko? - zapytała chłopaków.
N: Ja z Nią pojadę. Chodź. - podszedł do mnie i razem ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Po drodze wyminęłam się z Majką, która szła z dwójką chłopaków z The Wanted. Nieźle. Pierwszy dzień i już tyle się dzieje.
M: Gośka?! Coś Ty znowu zrobiła? - krzyknęła zdziwiona dziewczyna.
G: Nie moja wina, że przez Potejtoła się zwaliłam... W sumie ta bitwa z Domi była wyrównana dzięki temu. - zaśmiałam się i wraz z Niallem pojechaliśmy do szpitala, gdzie zaczęto mi wyjmować szkło i opatrywać rękę.

~Majka~
Ma: Kto to był? - zdziwił się Max.
M: Moja przyjaciółka.. - odpowiedziałam mu.
J: Czemu miała całą rękę w krwi? - odezwał si Jay
M: To jest Gosia, ona lubi kłopoty - sprostowałam. Pożegnałam się z chłopakami, którzy ku mojemu zdziwieniu mieszkają dom obok. Na sam koniec dostałam numer do Jay'a. Weszłam do domu, a tam Daria i Dominika prowadzą konwersację z kim? Z 1D. Japierdziele chyba nic mnie już nie zadziwi.
M: Yyy.. Heii. Co tu się stało. - odezwałam się.
Do: Gośka się zrypała z szafki i rozwaliła rękę. No to Niall z nią pojechała do szpitala. - wyjaśniła Domi.
M: Bicz Plis. Z nią jak z dzieckiem - zaśmiała się. Wraz z chłopakami się zapoznaliśmy i do końca wieczora czekaliśmy aż Niall i Gośka wrócą ze szpitala.
_______________________________________
No to mamy rozdział drugi. Jaką macie ocenę na ten temat? Podoba się? Liczymy na komentarze. Co by tu napisać? Może to, że Was kochamy i liczymy na waszą obecność. Dozobaczenia i buziaki Muaa... ;** <3

Gosiaaax3 and Maja McGuiness xx

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 1


Do Londynu jechałyśmy Gosi samochodem. Na całe szczęście miała duży samochód, więc te wszystkie nasze łachy się zmieściły. Ja i Domi usiadłyśmy do tyłu, a Gośka z Darią na przodzie. Po długiej kłótni o to kto ma prowadzić. Wypadło na Gośkę. Ta to ma pecha… biedna. Oczywiście były cztery przystanki, a na co? Oczywiście, że na siku i kupno czegoś do jedzenia, a czemu? Bo Gośka wytrzymać nie mogła z pustym żołądkiem ,a ja mam pęcherz jak wiewiórka.
G: Daleko jeszcze, bo mój brzuch domaga się posiłku.- zakomunikowała dziewczyna.
M: No weź… Zjadłaś 8 paczek żelek, 5 hamburgerów, do tego przed wyjazdem na obiad zjadłaś, a raczej pożarłaś cały 2kilowy garnek spaghetti.- ta dziewczyna czasem mnie zadziwia. Tyle je, a nadal jest chuda.
G: Zabrałyście te kartony ze zdjęciami?- zmieniła temat
D: A co ma piernik do wiatraka?- zapytała Daria.
G: Tyle samo liter, sylab i głosek.- wystawiła jej język- To wzięłyście?
Do: Tak są gdzieś koło stringów Darii.- zaśmiała się Dominika.
D: No wiesz to nie moje to Grześka… Majka wzięła na pamiątkę. 
M: No co? Wszyscy mogą nosić stringi… Żeby w życiu był smaczek. Raz dziewczyna raz chłopaczek.- wybuchłyśmy śmiechem.
Gosia zaparkowała na podjeździe restauracji i wyjęła kluczyki ze stacyjki.
G: Dobra nie gadajcie już o stringach. Chodźcie do środka głodna jestem.- oznajmiła.
M: Siku… Siku… Siku…- już ledwo wytrzymywałam.
Do: C’mon  łośki może wyrwiemy jakieś dupy!
Tak jak powiedziała Domi poszłyśmy do knajpy. Ja odrazy poleciałam w stronę toalet. Ja, jak zwykle pomyliłam toalety.  Gdy wróciłam każda z nas zamówiła coś dla siebie i w trakcie jedzenia podeszli do nas dwaj chłopcy.
Ch: Siemanko laseczki możemy się przysiąść? No jasne, że tak.- zapytali i od razu dali odpowiedź. Pierwszy przysiadł się do mnie, a drugi niższy do Gośki.
D: Eii… Majka.- szepnęła Daria do mnie.
M: Hym?
D: Niezła dupa z niego.- spoglądała na chłopaka koło mnie.
M: No ba, a ten mały zarywa do naszej Gośki.- odparłam. Rzeczywiście tak było. Nasza Gosia ma 171cm, a on? On chyba 150cm nie ma, a klei się do niej.
Do: Może się przedstawicie?- zaczęła Dominika.
Ko: Konrad jestem.- przedstawił się ten co siedział koło mnie.
Ka: A ja Kacper.- powiedział ten „wielbiciel” Gośki.

~~Gosia~~
Ja pieprze ten dzieciak zarywa do mnie. Hmmm.. Co by tu? O! Wiem! Będę zgrywać że jestem już z kimś.
Ko: Założę się, że takie laski jak wy to singielki?- powiedział Kondzio.
G: Ja już jestem w związku.- zaprzeczyłam. Dziewczyny popatrzyły na mnie z minami w stylu WTF?! Puściłam do nich tylko oczko na znak, że udaję.
Ka: Ooo… To już jesteśmy razem? Daj buziaka!!- zabrał głos Kacper.
G: Wal się…- warknęłam- Nie jestem z tobą.- oznajmiłam po czym wyciągnęłam telefon. Na szczęście Majka chciała zrobić mi na złość i ustawiła na tapecie zdjęcie Grześka. Pokazałam im je.
Ko: O kurrr…De. Co ty za zboczeńców oglądasz.- zapytał Konrad.
M: A skarpetą z masłem oberwać chcesz?- zbulwersowała się Majka. On miał tyko zdziwioną minę.
Ka: Widzę że się nie miło robi. To my już spadamy. Może chociaż przytulisz?- zwrócił się do mnie Kacper. Pokazałam mu środkowy palec.
G: Wal się gnomie.- odparłam.
M: Hahahahaś!! Co ty chcesz się jej do cycków przytulać?- Majka zwróciła mu uwagę na jego wzrost. Wszyscy zaczęli się śmiać, a on wraz z kolegą odeszli, a my ruszyłyśmy dalej.
* Po 2 godzinach dojechałyśmy do naszego nowego życia.  *
To co zobaczyłyśmy gdy wjechałyśmy na posesje naszego nowego domu… zatkało nam dech w piersiach. Dom… a raczej willa była przepiękna. Był tam basen… zawsze marzyłam o basenie w domu. Szkoda że było zimno bo bym od razu do niego wskoczyła. Gdy już skończyłyśmy się zachwycać nowym domem i jego parterem wróciłyśmy do samochodu po nasze łachy. Majka udawała że ją noga boli bo zapewne nie chciało się jej ruszyć tej zacnej dupy. Ma szczęście że Domi była taka miła i wyciągnęła jej walizki. Ja na pewno bym tego nie zrobiła… o nie co to, to nie. Każda wzięła swoją walizkę i udała się na piętro do swojego pokoju.
~~Majka~~
No o co im chodzi naprawdę mnie boli ta noga… haha ta jasne. Kogo ja oszukuje. Dominika się nabrała ale Gośka i Daria to nie. Chwyciłam za moje walizki i udając ból nogi weszłam po schodach na górę. Mój pokój poznałam po tabliczce na drzwiach z napisem: Królestwo Majci. Mama mi go wybrała… ona czasem wie lepiej co mi się podoba niż ja sama. Mój pokój był wspaniały. Nareszcie mam własną garderobę. W końcu zmieszczę wszystkie moje ciuchy. Wypakowanie ich i powywieszanie na wieszakach zajęło mi dobre 3 godziny. Po skończonym wysiłku zeszłam na dół coś zjeść.
We trzy siedziałyśmy w salonie zajadając kanapki i oglądając America Pie.
G: No nie! Jak można gwałcić ciasto? Przecież ono jest do jedzenia.- usłyszałyśmy głos przyjaciółki, która zeszła na dół.
Do: W co Ty się ubrałaś?! Pogięło cię?- krzyknęła na nią Domi. Gośka oczywiście pomimo temperatury 80C  ubrała bikini z pretekstem chęci na kąpiel w basenie.
Do: Natychmiast mi to ściągaj!- rozkazała jej.
G: Waćpanie Wiesiu chyba cię powaliło.- zwróciła się do Domi. Dziewczyna ulotniła się do kuchni i po chwili wróciła z czym? Oczywiście, że z patelnią. Gdy Gośka to zobaczyła chwyciła za lampkę i wskoczyła na barana Darii. Ja oglądałam to wszystko z bezpiecznej odległości.
G: Prrryyy mój Jednorożcu… Pata tajmy do krainy tęczy.- wydzierała się Gosia.
Do: Ja ci dam jednorożca! Ty gnido, ty. Niech ja cię tylko dorwę!- krzyczała za nią Domi. Daria biegała ile siły w kopytach.    
___________________________________________
No to mamy rozdział 1. Pod spodem zdjęcia poszczegółnych pomieszcznień i do zobaczenia w następnym poście. <33
Gosiaaax3 and MajaMcGuiness

Nasz dom

Pokój Majki


Pokój Gośki


Pokój Domi

Pokój Darii

Prolog ~Gosia

Moj życie jest jak los na loterii. Przez wszystkie lata mój scenariusz był w szarych kolorach, ale ta loteria odmieniła moje życie. Spotkałam te dziewczyny, które rozjaśniły wszystko! W moim życiu uczestniczą Daria, Maja i Dominika. To dzięki nim jestem optymistą. Moje tęczówki w końcu nabrały kolor. Kiedyś były szare ze smutku. Teraz emanują radością i są błękitne. Na mojej twarzy często gości promienny uśmiech. Byłam kim byłam, jestem kim jestem, stanę się kim zechcę! I chcę być sobą. Zabawna pełna energii dziewczyna, beztroska i pomocna. Tak to ja, nazywam się Gosia Stoner i przedstawiam wam nowy rozdział w historii mojego życia, które przemierzam z przyjaciółmi.

Prolog ~ Maja

~Maja~

Kim jestem? Osobą, która ma marzenia. Z kim je spełniam? Z przyjaciółmi. Na mojej drodze życia stanęły trzy osoby, które wywróciły je do góry nogami. Mowa tu o Darii, Gosi i Dominice. Kocham je wszystkie jak siostry, ale najwięcej zainteresowań mam z Domi. Od  kilku lat nasze marzenia obejmuje tylko Londyn. Od niedawna los nam sprzyja i za chwilę rozpocznie się nowy rozdział naszego życia w tym mieście.  Nowe przyjaźnie, nowe miejsca, a zwłaszcza nowa miłość. Przez osoby, które tam spotkam moje życie zmieni swój obrót o 180stopni. Jestem Maja Kres i przedstawiam Wam moją historie życia....