czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 4

                         ** następnego dnia rano**
                                              ~~Maja~~
Zaraz po przebudzeniu głowa zaczęła mnie strasznie boleć. Poczułam Na sobie coś ciężkiego i mokrego. Zresztą sama byłam mokra. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Jay'a leżącego Na mnie. Całego w bitej śmietanie. Sama nie miałam lepiej byłam cała w Nutelli. Nawet włosy. Jedynym plusem tej sytuacji było to że  byliśmy w bieliźnie. Z chęcią bym wstała bo woda była już zimna. No, ale nie mogłam bo jakiś słoń leżał Na mnie. Miałam szczęście bo ten słoń właśnie się budził. Gdy zobaczył w jakiej pozycji spaliśmy uśmiechnął się.
J: Wiesz wolał bym gdybyśmy spali całkiem nago.- wpadł w napad śmiechu gdy zobaczył moje włosy. Nie dziwię się Mu. Moja fryzura była przekomiczna. Wyglądałam jakbym wpadła w jakieś bagno, a jakiś wściekły pies próbował mnie z niego wyciągnąć szarpiąc Za włosy. Gdy Jay opanował swój śmiech pomógł mi wyjść z wanny. Stałam przed nim w samej koronkowej bieliźnie. On się ślinił jak mysz do sera.
M: I co się tak ślinisz kochany?
J: Nic takiego kotku.- puścił mi oczko.
M: Pożycz mi jakąś bluzkę i spodenki koteczku.- brnęłam dalej w tą zabawę.
J: Tak jest kapitanie.- zasalutował i dodał- ale ja bym wolał żeby zostało tak jak jest.- oznajmił po czym oddalił się w kierunku szafy. Po chwili wrócił z ciuchami dla mnie.
J: Uprzejmie proszę. Tylko najpierw bym ci radził się umyć bo wyglądasz strasznie.
M: No wiesz każda kobieta lubi słyszeć że wygląda strasznie, a poza tym to się boję że ty mi wejdziesz do łazięki. Gdy ja Będę brała prysznic.
J: Ale ja ci coś pokaże.- podszedł do drzwi- zobacz tu jest takie coś. Jak to przekręcisz w lewo to drzwi się zamykają, a jak w prawo to się otwierają. Nikt ci nie wejdzie.- tłumaczył mi to jak małemu dziecku. Wypchnęłam go z łazienki. On stawiał opór, ale jakimś cudem udało mi się to.
Zamknęłam drzwi tak jak mi tłumaczył. Weszłam pod prysznic i porządnie wyszorowałam głowę i całe ciało. Wyszłam z łazienki i usłyszałam dźwięk otwierania drzwiach. Zdążyłam chwycić ręcznik i zakryć mojej nagie ciał. Jay wpadł do łazięki i gdy zobaczył mnie w ręczniku posmutniał.
J: Eee... miałem nadzieje że jeszcze nie zdąrzylaś się przebrać.- oznajmił loczek.
M: Nie jesteś godny.- zaśmiałam się.
J: Ja nie jestem godny? Ja?- śmiał się razem Ze mną .
M: Tak ty zboczeńcu?
J: No wiesz.- udawał że się fochnął. Ja podeszłam do niego i wypchnęłam go za drzwi. Ubrałam ciuchy które mi dał w których wyglądałam jak lump. No nic musi być tak jak jest. Wzięłam moją sukienkę, buty i torebkę, które leżały koło wanny. Wszystko było brudne od Nutelli i bitej śmietany. Zeszłam po schodach do salonu. Na kanapie siedział Jay. Gdy usiadłam koło niego On udawał że mnie nie widzi. Taa foch forever z przytupem. Zaczełam go tykać łokciem. On nadal siedział i wpatrywał się w okno.
M: No nie fochaj się już Jay.
J: A magiczne słowo.
M: Przepraszam, przepraszam. Bardzo cię przepraszam. Jesteś jedynym facetem który by mógł mnie widzieć nago.- do pokoju wszedł Nathan z pudełkiem chusteczek.
Na: Co ja Za wyznania tu słyszę.- zacieszał Nath.
J: E tam. Wybaczam ci.- rzucił się Na mnie z uściskami Jay. Jaki On jest silny znów prawie mnie nie udusił.
Na: Widzieliście już co się dzieje w kuchni?- spytał.
M: Nie.
N: No to idzcie zobaczyć.- razem z Jay'em staliśmy i udaliśmy się w stronę kuchni. Na środku leżało połamane krzesło. Puste opakowania po Nutelli i bitej śmietanie. W zlewie wyrwana szafka. Wszystko było mokre. Na ścianie Były serduszka a w nich: M+J=WMNZ I BARA BARA <3. Te napisy Były najlepsze. Gdy to z Jay'em zobaczyliśmy wpadliśmy w śmiech.
M: Co tu się działo?- spytałam. Dalej się śmiejąc.
Na: Chcecie to mogę wam opowiedzieć.- zasugerował Nathan.
J: No czekamy.- odpowiedział loczuś.
N: No to zaczęło się tak. Aaaaa psik...Zamknąłem drzwi wejściowe i poszedłem do łazienki w celu zażycia ciepłej kąpieli, ale usłyszałem że ktoś dobija się do drzwi. Zszedłem Na dół. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Max'a ledwo stojącego Na nogach który podpierał się Domi. Aaaa psik... Za to wy staliście Za nimi i wymienialiście się bakteriami. Weszliście do domu i Wy stwierdziliście że jesteście głodni więc poszliście do kuchni. Ja poszedłem Za wami. Z 10 min staliście wpatrując się w zawartość lodówki. Wyciągnęliście Nutellę i bitą śmietanę. Zaczęliście się tym smarować. Tak lataliście Po tej kuchni, że aż zerwaliście szafkę. Na koniec w szufladzie znaleźliście markera i zaczęliście bazgrać Te napisy Na ścianie. Po tym wszystkim postanowiliście się umyć bo cali się kleiliście. Poszliście w stronę łazięki. Ja pobiegłem Za wami. Aaaaa psik... Weszliście do łazięki i zaczęliście się rozbierać. Ja byłem ciekawy co się wydarzy więc zostałem i obserwowałem to co robicie. No, ale niestety rozebraliście się tylko do bielizny bo Majka wpadła do wanny i pociągneła Za sobą Jay'a. Aaaa psik...Po tym jak wpadliście do wody zaczęliście się całować i Po chwili zasnęliście, a ja poszłem do swojego pokoju.- słuchając tego tak jak Jay nie mogłam opanować śmiechu.
J: Szkoda, że tego nie pamiętam.- zaśmiał się szyderczo. Ja tylko się do niego uśmiechnęłam.
M: A tak w ogóle to Gdzie jest Domi i Max?- spytałam się Nathana.
Na: Nie wiem. Od wczoraj ich nie widziałem.- odpowiedział Nath.
J: To w takim razie zarządzam poszukiwania. Ty- wskazał Na Nathana- idziesz przeszukać ogród. Ja i Maja-poruszył teatralnie brwiami- idziemy Na górę.- oznajmił kapitan całej akcji.
M: Okej. To idziemy.- uśmiechnęłam się do niego.
Na: Oj bo rzygnę.- stwierdził Nath.
Poszliśmy z Jay'em Na górę, a Nath do ogrodu. Zaczęliśmy poszukiwania Od sypialni Max'a. No niestety nie było ich tam. Poszliśmy jeszcze do sypialni Tom'a i Sivy, ale tam też ich nie było. Usłyszeliśmy krzyk Nathana z ogrodu. Zaraz tak pobiegliśmy. Nath stał nad basenem. Podbiegliśmy do niego i zobaczyliśmy Domi i Max'a w basenie bez wody. Oni leżeli Na nie nadmuchanym materacu, przytuleni do siebie. Postanowiliśmy ich obudzić. Wzięliśmy wąż ogrodowy i opryskaliśmy ich wodą. Zaraz się podnieśli Na równe nogi jak oparzeni.
Ma: Co się kurwa dzieje.- wściekał się Max.
Na:Oj nic kochany. Pobudka.- darł się Nath. Jakoś się wygramolili z tego basenu. Wróciliśmy do domu Domi i Max poszli się przebrać. My w trójkę zaczęliśmy robić śniadanie. Po zjedzonym śniadaniu. Ja i Domi postanowiliśmy wrócić do naszego domu w którym czekał Nas zapewne opieprz. Pożegnaliśmy się z chlopakami, powymienialiśmy się numerami i z Domi udałyśmy się w stronę domu. Wachałyśmy się Nad wejściem bo bałyśmy się jak zareagowała wczoraj Daria Na to, że ją wtedy samą zostawiłyśmy. No nic mówi się raz kozie śmierć i idzie się dalej. Powoli otworzyłyśmy drzwi. Na paluszkach wszedłyśmy do domu. Usłyszeliśmy czyiś śmiech który dobiegał z kuchni. Udałyśmy się w tym kierunku. Zobaczyłyśmy tam Gosie i Naill'a śmiejących się w niegogłosy. Byli tak zajęci rozmową, że nawet Nas nie zauwarzyli.
Do: Witamy was gołąbeczki.- wydarła się dziewczyna. Oboje odskoczyli od siebie jak oparzeni.
M: Spokojnie, spokojnie my nic nie widziałyśmy.- puściłam oczko do dziewczyny.
G: Przestańcie nic nie widziałyście bo my nic takiego nie robiliśmy, a tak Po Za tym to Gdzie Wy żeście były?- zbulwersowała się Gośka.
Do: Bym ci opowiedziała.- spoglądneła tak troche z byka Na Naill'a. On załapał o co chodzi.
N: To ja może już pujdę. Nie Będę wam przeszkadzał.- pocałował ją w policzek i wyszedł.
G: Dziękuję wam bardzo.- powiedziała sarkastycznie.
M: Oj przestań. Wróci jeszcze do ciebie. Zobaczysz.- posłałam jej ciepły uśmiech.
G: Dobra powiedzmy, że ci wierze. To Gdzie Wy uciekłyście wczoraj?- opowiedziałyśmy jej całą historię. Z całuśnymi szczegółami. Ona przez cały czas zacieszała, a gdy nadszedł czas pocałunku mojego i Jay'a. Zaczeła mi gratulować i planować Nasz ślub. Ja tylko tam siedzialam jak burak.
G: No wiesz dał ci swoją bluzkę.
M: Tak bylejaką, pierwsza z brzegu. Nic to nie znaczy.- zaczełam się jej tłumaczyć
G: Tak jasne.- wyszczerzyła się w moją stronę dziewczyna.
M: A tak poza tym to gdzie jest Daria?- spytałam Gosi.
G: Poszła z chłopakami z One D na noc filmową.- oznajmiła dziewczyna.
Do: Uuuu to się zapewne tam działo.- zacieszała Domi.
M: Mam nadzieje, że jej tam nie zgwałcili.
Do: No co ty prędzej ona ich.- wy buchnęłyśmy nagłym i niepochamowanym śmiechem.
G: No przestańcie już nic jej nie jest i ona sama też nikogo nie zgwałciła.- z tej drugiej części jej wypowiedzi nie mogłam. No, ale dobra ogar. Już się pośmiałyśmy teraz przyszedł czas na propozycje na dzisiejsze popołudnie.
M: To co laski dzisiaj robimy.
G: Nie wiem jak wy, ale ja zamierzam poczytać książkę.
Do: A może pójdziemy do parku. Taki piękny dzień, że aż grzech go zmarnować na siedzeniu w domu.
M: Oooo no super pomysł. Ja się pisze.
Do: To idziesz z nami?- zwróciła się do Gosi.
G: Nie ja zostanę.
Do: No okej. Jak sobie chcesz. To my z Lolitą idziemy się przegrać.
M: No wiesz Lolita?- spytałam Domi.
Do: Tak dzisiaj jesteś lolitą.- ona mnie już tak wkurza z tymi przezwiskami. Codziennie wymyśla coś innego. Poszłam do mojego pokoju. Ściągnęłam ciuchy które mam od Jay’a. Ubrałam się w białą luźną bokserkę do tego czarne szorty i białe corversy. Włosy postanowiłam spiąć w kucyka. Wzięłam jeszcze MP3, parę kolorowych czasopism. Spakowałam wszystko do dużej czarnej torby i wyszłam z pokoju. Po drodze spotkałam Domi która szukała koca w szafie. Pomogłam jej i razem zeszłyśmy do kuchni. Do naszych torb wpakowałyśmy jeszcze po 2 wodach mineralnych (moja była o smaku truskawki) i po bananie i jabłku. Ja jeszcze spakowałam 2 paczki Skittles’ów. Zakomunikowałyśmy Gośce, że nie wiemy kiedy wrócimy.  Ona tylko powiedziała, że to u nas normalne. Wyszłyśmy z domu i wolnym kokiem udałyśmy się do parku. Po drodze rozmawiałyśmy o tym co się wczoraj działo. Domi opowiedziała mi jak to się stało, że się całowała z Max’em, a ja jej jak ja z Jay’em. Po około 15min doszłyśmy do Parku. Było tam wyjątkowo dużo ludzi. To dlatego, że tak ciepło. Jedni leżeli plackiem na kocach, a inni pluskali się w wodzi. Z Domi rozłożyłyśmy ręcznik na bardzo nasłonecznionym miejscu. Znając mnie to za długo nie usiedzę na miejscu. Zaraz się mi znudzi i wyruszę na spacer. Domi rozłożyła koc i klapnęła. Ja rozłożyłam się koło niej i wyciągnęłam z torby czasopism. Dziewczyna zabrała mi jedną i wczytała się w artykuł „Jak szubko i skutecznie pozbyć się hemoroidów”. No nie czy ja o czymś nie wiem. Muszę sobie z nią poważnie porozmawiać, ale to jutro. Znudziło się mi to leżenie.
M: Wiesz ja się przejdę.
Do: Okej. Tylko nie odchodź za daleko bo się zgubisz.- ta jak zwykle swoje. Chwyciłam moje Skittles’y i udałam się w stronę stawu. Na stawie było molo. Ciekawska ja postanowiłam, że sobie po nim pochodzę. Jest to trochę nie odpowiedzialne bo nie potrafię pływać. Koleżanki nie raz chciały mnie nauczyć. Ja tak im nie wierze. Jeszcze by im coś do głowy przyszło i by mnie utopiły. O nie… Nie dam się tak łatwo. Weszłam na mostek i poszłam w byle jaki kierunek. Minęłam tabliczkę informującą o: 15m głębokości. Nie skakać!!!!  Zapatrzyłam się na przepływającą rybę. Ktoś krzyknął do mnie Cześć!!! Ja się wystraszyłam i wpadłam do wody.
M: Ratunku!!!! Aaaa!!!! Nie umiem pływać!!!!- darłam się w niebogłosy.
J: O kurwa… Już cię ratuję!!!- to był Jay. Zaczął ściągać buty i wskoczył do wody by mnie uratować. Podpłynął do mnie. Mocno się do niego przytuliłam. Jay podpłynął do brzegu i mi pomógł wyjść.
M: Bardzo ci dziękuję. Gdyby nie ty to nie wiem co by było.- dziękowałam mu.
J: Ale Maja nie masz za co mi dziękować. To prze zemnie  wleciałaś do tej wody. Bardzo cię przepraszam. Bardzo, bardzo.
M: Dobrze nie będę ci dziękować jeśli ty nie będziesz mnie przepraszał. Okej?
J: Tak oczywiści.- udaliśmy się w stronę naszego koca. Z oddali zobaczyłam całe The Wanted. Max i Domi leżeli na kocu, a reszta grała w nogę. Razem z Jay’em dołączyliśmy do Max’a i Domi. Przywitałam się z resztą i klapnęliśmy na koc. Razem z Jay’em zajadaliśmy się Skittles’ami i śmialiśmy się z chłopaków którzy co jakiś czas wszczynali kłótnie o to który teraz szczela. Gdy już się nam jedzenie  skończyło postanowiliśmy dołączyć z Jay’em do gry. Podzieliliśmy się na dwa zespoły. Ja byłam z Nathan’em i Sivą, a Jay z Tom’em. Tom cały czas miał do naszej drużyny jakieś sapy. Najczęściej chodziło o faule, ale to Tom najwięcej faulował. Na koniec szczelił focha i usiadł oburzony na końcu koca. Reszta cały czas się z niego śmiała. Nagle Tom podskoczył na miejscu. I krzyknął:
T: Wiem!!!! Zrobimy domówkę.- no to super pomysł jest zarypisty. Może znowu się upiję i będziemy się z Jay’em całować.
M: Oo jak dla mnie super pomysł.- zakomunikowałam.
J: Mi też się ten pomysł bardzo podoba.- uśmiechną się do mnie.
N: Haha wiem dlaczego to się im tak podoba.- Nath zaczął się do nas szczerzyć. Pamięta zeszłą noc.
S: No to jedziemy na zakupy.- krzyknął mulat. Wszyscy wstali z miejsc. Chłopaki pomogli nam złożyć koc. Wszyscy udaliśmy się do samochodu i tu zaczął się problem. Miejsc w nim było 5, a nas było 7. Chłopaki wymyślili, że ja, Domi, Jay, Max i Nathan usiądziemy z tyłu. Nath siedział po sierotku. Ja usiadłam Jay’owi na kolana, a Domi Max’owi. Jay trzymał rękę na moim udzie. Ja normalnie miałam takie ciarki. No nareszcie dojechaliśmy do sklepu. Każdy miał parę (Ja oczywiście byłam z Jay’em, Domi z Max’em, Nathan z Tom’em i Sivą), a każda para miała przydzielone co ma kupić (my z Jay’em ruszyliśmy w kierunku słodyczy, Domi i Max ruszyli po alkohol, chłopaki skoczyli po przekąski). Ja weszłam na taką rurę od wózka, a Jay stanął za mną. Ja pakowałam wszystkie słodycze które napotkaliśmy na swojej drodze, a Jay pchał wózek. Mieliśmy małą stłuczkę z wystawą lalek. Wszystkie pudełka się przewróciły. Ekspedientka która to widziała zaraz do nas podleciała i zaczęła nas opiepszać.  My zaczęliśmy układać kudełka. Staraliśmy się żeby było tak jak wcześniej, ale zbytnio nam to nie wychodziło. Ta baba pogoniła nas z tamtąt. Jedyny plus jest taki, że nie wywalili nas z tego sklepu. Jay tak się wkurzył, że chciał trochę ją powyzywał. Z trudem go od niej odciągnęłam. Wzięliśmy nasz wózek i poszliśmy w kierunku kasy. Zapłaciliśmy za wszystko i udaliśmy się w stronę samochodu. Wszyscy już tam na nas czekali. Opowiedziałam in dlaczego tyle na nas czekali. Wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się do ich domu.
  *********************************************************
No jest rozdział 4.
Szczerze to mi się nie podoba, ale może wam się spodoba. Ten roział dedykuje:
Dżejmi (tu powinno być serduszko ale jestem Na tablecie i nie wiem jak się Robi. Mam nadzieje że się nie pogniewasz)
DeDe Styles;D
Asiek1323
Ten rozdział pisałam sama. Mam nadzieje że się wam spodoba. Miłego czytania. Kocham was, a najbardziej Dżejmi(serce).
Maja McGuiness

3 komentarze:

  1. Dzięki za dedykację xD
    Rozdział zajebisty:) Haha ta pobudka;p on w bitej śmietanie a ona w nutelli ;p czekam na nexta, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha nutella i śmietana 3eba kiedyś wypróbować :DD też cię kocham żono moja ;**
    Haha nie mogę się doczekać domówki ^.^
    Rozdział pisałaś sama i jest zarąbisssty proszę pana ;*
    3 razy TAK do następnego etapu proszę xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje za dedykację ;D
    Rozdział jak zawsze zarąbisty xD Hahaha Nutella i śmietana?! Świetne :D
    Czekam na rozdział numer 5 ;3 Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń